Naszą turystyczną ewolucję można by opisać tak:    od  “szmaciarza” do “przyczepiarza”  nie jest to jednak do końca prawdą bowiem zdarzało się zarówno pospać w śpiworze pod drzewem jak i w domku kempingowym czy hotelu

Leciało to mniej więcej tak:

Etap zerowy – smoczątko samiec
Podróżuje zwykle na plecach Rodziców oraz środkami transportu publicznego takiego jak PKP i PKS czasem jakiś statek, wodolot czy prom.   Tym sposobem smoczątko objechało trochę Polski a z krajów „egzotycznych” dostępnych w tamtej epoce Ludową Bułgarię.

Etap wczesny – smoczek samiec (proszę nie mylić z cumlem)
Podróżuje z Rodzicami pierwszym w rodzinie „turystycznym autem” Trabantem 601 combi. W ten sposób smoczek objechał sporo Polski a później dzięki lekkiej odwilży stosunków międzynarodowych i wymianie turystycznej zakładu pracy Mamy i Taty udało się zaliczyć spory kawałek Chorwacji a właściwie wtedy jeszcze Jugosławii . W tym ewolucyjnym etapie gdy moje nogi jeszcze nie bardzo sięgały pedałów bardzo miło też wspominam wielokrotne uczestnictwo w charakterze pilota w turystycznych rajdach samochodowych. Rajdy te były organizowane przez kluby motorowe zrzeszone w PZMot. Zabawa była przednia i kształcąca, trochę „sprawnościówki-manewrówki” na placyku, jazda na orientację, znajdowanie i zwiedzanie ciekawych miejsc na trasie odcinków rajdu. OS-ów co prawda nie było, ale limity czasu dojazdu do PKC obowiązywały

Etap młodzieńczy – młode smoki
Tu pozornie następuje ewolucja wsteczna ale i zaczyna się robić ciekawiej bowiem pojawia się Smoczyca
Młody, trochę gniewny smok samiec przeżywa okres młodzieńczego buntu i usiłuje się usamodzielnić co skutkuje przesiadką na środki transportu publicznego i wędrówki z własnym namiocikiem na grzbiecie ale za to już w parze.
Smocze, młodzieńcze dochody są mizerne zatem młode smoki podróżują głównie po Ojczyźnie.

 

Etap  – smoki dorosłe

ALT

Parę lat po założeniu „podstawowej komórki społecznej” (tak w owych czasach źródła oficjalne nazywały rodzinę) mamy już syna, następuje skok ewolucyjny, na krótko środkiem lokomocji jest „maluch” 126p, później jest już drugie własne auto czyli strasznie fajna Renia 5-tka przywieziona z Francji, następnie jest już większy namiot prawie full-wypas, dwukopułowe iglo i w przedsionku można już stanąć wyprostowanym.
Objechane znów trochę Polski i trochę Słowacji a później Austria i Szwajcaria niestety tylko „przelotowo” oraz Francja.
Po kilku latach rodzina się powiększa mamy córkę, jest kolejne auto Skoda Felka combi a namiot zmienia się na wysoki domek.  Nadal jeździmy głownie po Polsce i Słowacji. Smocza ewolucja turystyczna zwalnia, dość długo pozostaje ten sam środek transportu i ten sam namiot.

Po paru latach znów następuje lekkie przyśpieszenie turystycznej ewolucji.
Zmotywowani do ewolucji zostajemy przez losowe zdarzenie czyli rozerwanie opony i konieczność wymiany koła. Nie moi drodzy nie jestem na bani to pisząc, czynność taka jest oczywiście banalna – było tylko jedno małe ale….
Wyjazd był wakacyjny, rezerwa była na swoim miejscu czyli w niecce na spodzie bagażnika, na niej w bagażniku były kolejno: nasz namiot (duży domek) + mały namiot syna i cała campingowa graciarnia na 5 osób – czyli praktycznie Felka była zapakowana po dach, w aucie oprócz mnie 4 osoby i pies a do tego lał ulewny deszcz co uczyniło wymianę koła mocno nieprzyjemną.  Powiecie stary, głupi smok nie wyrzucił sobie np. rezerwy na bagażnik dachowy – zaiste rozwiązanie banalnie proste i każdy logicznie myślący człowiek powinien tak zrobić – tylko znów jedno małe ale… na dachu nie było miejsca tutaj bowiem podróżowały 3 rowery. Zapada decyzja – na następne wakacje ma być przyczepka, jakoś z planowanej małej bagażówki owa przyczepka przeistoczyła się na przyczepkę namiotową, czyli strasznie fajnego radzieckiego Skif’a i dalej jeździmy głównie po Polsce.

Etap – smoki w średnim wieku

Ewolucja dostaje kopa do przodu – Skoda Felka zmienia się w Seata Cordobę, sprzedajemy (prawie za nią becząc) wiernie służącą dotychczas namiotówkę i po krótkim okresie polowania kupujemy przyczepę kempingową i choć pierwotnie miała być to składana Esterel trafia się dziarski staruszek TEC a właściwie TE King-380T (w chwili narodzin tej przyczepy firma TEC używała tylko 2 literek) i nadal jakoś tak wychodzi że jeździmy głównie po Polsce i Słowacji.

 

Kolejna zmiana, zaprzęg dostaje nowego konia a ściślej 115 starych koni bowiem Cordoba zostaje zastąpiona staruszkiem Volkswagenem Sharanem.
Komfort jazdy dla woźnicy zdecydowanie się poprawia, mieszanie lewarkiem staje się dużo rzadsze.
Upływa znów kilka lat przyczepa zostaje poddana gruntownemu remontowi a ze stadniny ucieka gdzieś 5 koni bowiem w zaprzęgu pojawia się kolejny Sharan tyle że tym razem klekot więc spoko nadrabia.

 

Tak jak napisałem na wstępie – te wszystkie etapy smoczej ewolucji turystycznej miały swoje uroki i cienie oraz wady i zalety, da się je sprowadzić do wspólnego mianownika – pod kreską ułamkową znajdzie się wtedy słowo „turystyka” lecz nie da się ocenić który z etapów był najlepszy czy najbardziej wartościowy.

Dalsze etapy smoczej ewolucji turystycznej są nikomu oprócz wróżek i jasnowidzów nieznane, wiadomym jest tylko to że niebawem pojawi się tu Etap – smoki w sile wieku.   Mój przyjaciel mechanik, który od zawsze dba o moje pojazdy mówi że zapewne w tym etapie będzie kamper, ja się śmieję i droczę z nim że garaż ma za niski i nie będzie mógł mi serwisować kampera albo mówię że nastąpi ewolucja wsteczna i będzie mniejsza przyczepa np. składana campingowa Esterel’ka bo pewnie już niedługo dzieciaki z nami nie będą chciały jeździć.

Pożyjemy zobaczymy – czas wszystko pokaże – ………………………..dotąd napisałem kiedyś 

Etap – smoki w sile wieku.

No i czas pokazał smoki weszły w siłę wieku i etap się pojawia – zapada decyzja zwiększenia mobilności, zmieniamy zestaw z przyczepą na kampervana .
Właśnie przyjechała baza na kampervana
Tadziu mechaniku – Ty prorok jakiś czy ki pieron ? marnujesz się w tym kanale ciężko tyrasz pod autami klientów. Okno zasłoń weż jakiego czarnego kota zmajstruj szklana kule  za jakiegoś wróżbitę kupę kasy zarobisz 🙂
Przyjechał pod chałupę z kraju wiatraków i tulipanów, przez Ostrów Mazowiecką  i  zaczął pomału wygryzać poczciwą przyczepę staruszkę z podwórka